Euro, czyli sztuka kompromisu

Ustanowienie Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie, nie było sprawą prostą. O tym, jak wielki kompromis zawarto, świadczy chociażby wspólna waluta. Wystarczy wziąć banknot do ręki, aby zobaczyć, jak bardzo różni się od innych walut. Zazwyczaj na banknotach widzimy osoby, które wywarły znaczący wpływ na historie kraju, który jest emitentem. Z euro jest zupełnie inaczej.
Na banknotach euro zobaczymy mosty i okna, czyli symbole otwartości na świat i zniesienia jakichkolwiek granic. To także symbole kompromisu. Projektanci banknotów starali się uniknąć faworyzowania państw członkowskich i zamieszczania na pieniądzu jakichkolwiek symboli czy budowli, które mogłyby kojarzyć się z jakimś państwem europejskim. Podobnie starannie pracowano nad mapą Europy, którą w ostatniej chwili trzeba było zmodyfikować, bo zabrakło jednej z małych wysp greckich.
Dlaczego wspólna waluta?
Waluta narodowa, hymn czy flaga to symbole dumy państwowej. Bardzo trudno jest z nich zrezygnować i większość państw się na to nie decyduje. Tymczasem Unia podjęła decyzję o wspólnej walucie i nie była to decyzja łatwa. Podyktowana była głównie argumentami związanymi z różnicami kursowymi walut. Jedno z przeprowadzonych badań jednoznacznie wskazało, że zachowanie odrębnych, narodowych pieniędzy prowadziłoby do dużych strat gospodarczych. To proste, udowodniono, że podróżnik, który przejechałby przez wszystkie kraje członkowskie i w każdym wymienił walutę na lokalną, pomimo faktu, że nigdzie nie wydałby nic i tak straciłby około 50% pieniędzy. Tyle kosztowałyby marże i prowizje za dokonanie transakcji wymiany.
Wprowadzenie euro wiązało się z jeszcze jednym kompromisem. Trzeba było ustalić, co ma być wspólnym odniesieniem dla waluty. Jak powinna wyglądać inflacja? Doszło do konfliktu pomiędzy dwoma rożnymi koncepcjami: francuską i niemiecką. Francuzi uznawali, co zresztą zdawało się całkiem rozsądne, że powinna to być średnia wskaźników wszystkich krajów. Nie chodziło tylko o inflację, ale też o wszystkie inne wskaźniki gospodarcze. Tyle tylko, że Niemcy przyzwyczajani latami do bardzo niskiej inflacji, zadawali równie słuszne pytanie. Dlaczego mieliby automatycznie godzić się na jej wzrost? Stworzyli więc teorię "koronacyjną", którą można podsumować prostym zdaniem. Do członkostwa w Unii trzeba się przygotować, aby sprostać wygórowanym kryteriom i zapewnić nowej walucie bezpieczny i stabilny byt.
Artykuł powstał we współpracy z portalem: http://www.kredensacoustic.pl/
Autor: Zewnętrzny materiał partnerski